wtorek, 22 kwietnia 2014

Pozdział IV

- No więc.. Moje życie kiedy żyła mama było całkiem normalne. Byłam zwykłym dzieckiem, które nic nie podejrzewało, ale kiedy skończyłam 13 lat wszystkiego się dowiedziałam.. Mój ojciec był i jest sze..- tu przerwałam.- Masz może chusteczki?
- Oczywiście, proszę-powiedział podając mi jedną.
- Jest szefem mafii.- i tu się rozpłakałam. To było okropne. Tak, nie powiem, jest miły, czuły, opiekuńczy- poprostu idealny ojciec, ale "cichy strumień brzegi rwie".
- Słucham?!
- Wiedziałam, że teraz mnie znienawidzisz, bo kto by chciał się zadaw..- nie dał mi skończyć, zasłonił mi usta palcem, szepnął "ciśś" i mocno przytulił.
- Wiem co czujesz, nie płacz.- w pewnej chwili coś mnie tknęło.
- Jak to wiesz co czuję?
- Bo widzisz mój ojciec -westchnął ciężko- też robi w tej branży.
- Dlatego uderzył Twoją mamę..
- Tak, wrócił z jakieś akcji, coś tam zrabowali, czy coś w tym stylu i świętował.. To było 8 sierpnia, miałem 11 lat..
- Ósemgo? Sierpnia? Tego dnia mama została potrącona, przez wroga ojca...
- Mógłbym wiedzieć jak nazywa się Twój ojciec?
- James, James Williams, a o co chodzi?
- Nie nic, tylko tak pytam.. - wyczułam jego zdenerwowanie.
- Proszę, powiedz mi prawdę. Proszę.
- Twój ojciec i mój to najwięksi wrogowie..
- Skąd oni się znają?
- My też się kiedyś znaliśmy, teraz wiem skąd Cię kojarzę..
- Też miałam wrażenie, że skądś Cię znam, ale myślałam, że może poprostu Cię kiedyś gdzieś spotkałam, nawet nieświadomie..
- Nie pamiętasz przedszkola? Tego, jak się razem bawiliśmy? Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.- kiedy to powiedział zaczęły wracać do mnie wspomnienia.
Harry P.O.V.
Wiedziałem, że to nie jest dla niej łatwe. W jej oczach było widać strach, ból, zdziwnienie, złość i.. Właśnie, jakieś dziwne uczucie, którego nie jestem w stanie rozpoznać. Hmm... Pamiętam to wszystko, nasze wspólne zabawy, spacery, przejażdżki rowerowe, to jak kiedyś wpadła do kałuży i krzyczała, że się topi.. To wspaniałe wspomnienia. Wiedziałem, że skądś ją znam, ale kiedy usłyszałem o jej ojcu to byłem już pewny skąd. Mój ojciec często opowiadał mi, że James Williams jest okropnym człowiekiem, że próbował go zabić i że mam się do niego i jego rodziny nie zbliżać. Ona jest inna. Jest miła, inteligentna, zabawna, słodka i.. i piękna. Pamiętam jej uśmiech, który zawsze dodawał mi odwagi, nadal go ma, nie zmieniła się... Może trochę wyładniała i.. urosła. hah. Widziałem, że się boi. Musiałem coś zrobić, żeby tak nie było. Wziąłem jej dłoń w moje, przyłożyłem do ust i powiedziałem:
- Spokojnie aniołku. Dlaczego się boisz?- widziałem, że myślami była gdzie indziej. Mogło teraz przebiec jej przed oczami stado słoni, a i tak by tego nie zauważyła.
- Słucham?- powiedziała zdekoncentrowana.
- Pytałem dlaczego się boisz, a może czego?
- Mój ojciec opowieadał mi o swoim największym wrogu. Zawsze powtarzał, że jak się do mnie zbliży on sam lub ktoś z jego rodziny to go zabije. Mówił, że ten cały Maxuel, tak? - "tak" wtrąciłem i słuchałęm dalej tego co ma do powiedzenia.- Był zawsze jego najlepszym przyjacielem, zawsze razem i wogóle, ale pewnego razu Twój ojciec zabił jednego z jego pracowników i mój tata nie chciał mieć już nic więcej wspólnego. Stracili kontakt, ale po pewnym czasie zrobiło się głośno w gazetach, że złapano członka grupy przestępczej, ale niestety on potem umarł, a pan Max myślał, że to właśnie mój ojciec chciał się na nim zemścić i zrobił coś, czego jak to mój ojciec powiedział " Aż do śmierci nie da się wybaczyć". Tylko nie chciał mi powiedzieć co..- wiem o co chodziło jej ojcu, znaczy podejrzewam. Wydaje mi się, że to mój ojciec potrącił wtedy jej mamę.. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny.- boję się, że teraz gdy się dowie, że spotkałam Cię, co więcej nocuję u Ciebie, to będzie chciał Cię zabić, a ja tego nie chcę. -wtedy rozpłakała się już na dobre. Przytuliłem ją do siebie mocno, żeby wiedziała, że z nią jestem i zacząłem ją uspokajać.
- Spokojnie, on mnie nie zabije, nie dam mu się.
- Nie znasz go!
- Ale znam mojego ojca, a jak jest taki sam jak on, to spokojnie. Każdą wybuchowość da się poskromić. Mam do Ciebie pytanie.- wytarła łzy i podniosła głowę.
- Tak?
- Dlaczego masz do mnie takie zaufanie? Skąd możesz wiedzieć, że nie jest taki jak mój ojciec?
- Wiem. Przypomniałam sobie wszystko.. Pamiętam jak pewnego dnia do przedszkola przyszli rodzice. My się bawiliśmy, chyba układaliśmy wierzę z klocków, a Ty pytałeś, czy zostanę Twoją księżniczką i czy zamieszkam w Twoim pałacu, pamiętasz?
- Ta-tak.
- Juz miałam się zgodzić, kiedy podeszli i powiedzieli, że się wyprowadzamy i żebym się z Tobą pożegnała, już na zawsze.. To był najgorszy dzień w moim życiu. Zabrali mi najważniejszą osobę w moim życiu, zaraz po nich. Tęskniłam za naszymi wyprawami do lasu, za spacerami i wycieczkami rowerowymi, za naszymi rozmowami, wspinaniem się na "nasze" drzewo.. Tata chciał, żebym jak najszybciej o Tobie zapomniała, miałam 6 lat, to dlatego tego nie pamiętałam..
- Tęskiniłaś? Naprawdę chciałaś być moją księżniczką?
- A jak myślisz? Od kąd się poznaliśmy czarowałeś mnie swoim urokiem.- próbowała poruszyć brwiami, ale jej się to nie udało, to było śmieszne, ale za razem słodkie. Uśmiechnąłem się do niej, co odwzajemniła. 
-Może skończymy oglądać film? - głupie pytanie. I tak już większość przegapiliśmy.
- Pewnie.- powiedziała, po czym skończyła swoją herbatę. Siedzieliśmy i oglądaliśmy.Widziałem, że była senna. Po tym jak ziewnęła zadała mi pytanie, które bardzo mnie ucieszyło.
- Czy mogłabym się do Ciebie przytulić?- już nic nie odpowiedziałem, tylko przytuliłem ją do siebie. Niedługo po tym zasnęła. Kiedy film się skończył postanowiłem zanieść ją na górę, do łóżka. Nawet się nie obudziła. Kiedy położyłem ją na łóżko, szybko owinęła się w  kołdrę i spała dalej. Poszedłem wziąć prysznić. Zacząłem rozmyślać jak to jest, że moja miłość z dzieciństwa do mnie wróciła, dlaczego akurat teraz i dlaczego mój ojciec to zrobił, to napewno on... Napewno.. Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. 
-Słucham? - powiedziałem do telefonu po wytarciu się.
- Cześć Harry.- to był damski głos, ale go nie znałem.
- Przepraszam, ale nie wiem z kim rozmawiam.
- Wiedz tyle kotku, że będziesz mój. -kiedy miałem zapytać o co chodzi dziewczyna rozłączyła się. Wszedłem w rejestr połączeń, ale numer był zastrzerzony. Pewnie ktoś robi sobie żarty- pomyślałem. Po skończonej kąpieli wyszedłem z łazienki, podszedłem do łóżka i zobaczyłem anioła. Tak słodko spała.. Nakryłem ją. 
- Dobranoc aniele- szepnąłem jej na ucho. Myślałem, że śpi, kiedy ona odpowiedziała:
- Dobranoc Harry, dziękuję za wszystko.- i przewróciła się na brzuch. Wziąłem z szafy drugą kołdrę i poduszkę i ruszyłem w stronę drzwi, kierując się w stronę salonu. Kiedy wychodziłem usłyszałem cichy głos dziewczyny:
- Masz bardzo wygodne łóżko. Szkoda mi Cię, jeśli będziesz spał pod odzielną kołdrą to nie musisz iść do salonu...
- Nie będę Ci przeszkadzał, wyśpij się, bo jutro czeka nas długi i szalony dzień. Musisz wynagrodzić sobie jakoś te łzy.
- Słucham?
- Dobranoc..- nie odpowiedziała już nic. Wyszedłem i zaraz byłem na kanapie. Szybko zasnąłem. 
Julia P.O.V.
Rano poczułam delikatny powiew wiatru. Natychmiast się obudziłam. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy na szawce stało śniadanie, kwiaty w wazonie i karteczka, na której widniał napis "Idź za znakami, smacznego aniołku. Harry x". Zjadłam śniadanie i wstałam z łóżka, na ziemi leżała kolejna kartka. Podniosłam i przeczytałam "Weź prysznic i ubierz się, na fotelu koło łóżka leży pudełko, zajrzyj. Harry x". Podeszłam do fotela. Rzeczywiście stało tam pudełko. Otworzyłam je i zobaczyłam całą zawartość. Oczywiście była tam również karteczka.  " Powinno pasować. Ubieraj się szybciutko, czekam na dole. Harry x". Zrobiłam to co pisało na karteczkach i zeszłam na dół. 
- Wow, pięknie wyglądasz.- zawstydziłam się trochę.
-Dziękuję. -czułam, że się rumienię. Harry podszedł do mnie i przybliżył się do mojego ucha.
- Ślicznie Ci, kiedy się rumienisz.- szepnął, poczułam ciarki na całym ciele. Miał taki anielski głos.. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego samochodu. Otworzył drzwi i powiedział: 
- Wskakuj.
Kiedy weszłam do samochodu kazał mi zapiać pasy.
- Dokąd jedziemy?- zapytałam kiedy odpalił silnik.
- Do raju.- o nic więcej nie pytałam..

niedziela, 20 kwietnia 2014

UWAGA!

Zmieniłam nazwę na Twitterze. Teraz nazywam się @lovato_horan_xx moja przyjaciółka ( dziewczyna od grafiki) niedługo zmieni nazwę na banerze. Miłego czytania  xx

Rozdział III

Stałam oparta o framugę drzwi i słuchałam jak chłopak cicho podśpiewuje.
- Masz prawdziwy talent- powiedziałam kiedy piosenka się skończyła. Dało się zauważyć, że był zaskoczony moją obecnością.
- Długo tu stoisz?
- Chwilkę.
- Śpiewanie to nie jest mój jedyny talent.
- Tak?
- Potrafię też światnie gotować i..- tu mu przerwałam.
- I jesteś bardzo skromny. - oboje zaczęliśmy się śmiać. W tym chłopaku było coś znajomego. Wydaje mi się, że już kiedyś się spotkaliśmy, ale nie pamiętam kiedy...
- Tak to prawda, skromność to moje drugie imie.- kończąc zdanie postawił na stole dwa talerze i odsunął krzesło.- Zapraszam do stołu aniele.
- Dziękuję, ale nie skorzystam z pana propozycji.
-Dlaczego? -zpapytał zaniepokojony.
- Mówiłam Ci coś o mówieniu do mnie aniele, plus nie jadam kolacji.
- Jak to aniołku? Nie możesz nie jeść. Zrobiłem to specjalnie dla Ciebie, musisz zjeść, albo inaczej zmuszę Cię siłą.
- Siłą? Naprawdę? O nie!- odwróciłam się i zaczęłam odchodzić udając obrażoną.
- Czy Ty mi się sprzeciwiłaś? Naprawdę chcesz, żebym użył siły? Okey. -ostatnie słowa powiedział tak twardo, że naprawdę się przestraszyłam. Odwróciłam się, a on złapał mnie w pasie i przerzucił przez ramię.
- Co Ty robisz?! Póść mnie w tej chwili!
- A zjesz??
- Nie!
- To nie.
- Masz mnie póścić w tej chwili, albo.. - i zabrakło mi słów. Nie wiedziałam czym mam mu zagrozić, przecież nic mu nie mogłam zrobić.
- Albo... co?
- Nic. Proszę póść mnie!
-Zjesz?
-Nie!
- Okey, to inaczej pogadamy.
- O co Ci cho.. - nie musiałam pytać. Natychmiast zostałam rzucona na łóżko. Po chwili chłopak zaczął mnie łaskotać.
- Nie, nie! Pro-pro-prossszę, przestać! Mam stra-straszne łaskotki!
- Co? Wybacz, ale nic nie słyszę.
- hhahahah, ok-okey! hahah, zjem tą kolację, tylko prze-przestań!- po tych słowach natychmiast byłam wolna.
- Nie można było tak od razu?
Wstałam, poprawiłam włosy i ruszyłam za chłopakiem w stronę kuchni. Usiadłam na przeciwko mojego lokowatego kolegi.
- Czy wiesz, która jest godzina?
- Tak i..?
- Nie uważasz, że jest trochę za późno na jedzenie?
- Nie, dlaczego? 2:00 to idealna pora na późną kolację i bardzo wczesne śniadanie.- powiedział to i wyszczerzył swoje białe zęby tak, że natychmiast zaczęłam się śmiać. Jadłam i rozmyślałam. Jestem w domu chłopaka, którego poznałam dwie godziny temu, jem z nim kolację i do tego jestem w jego koszulce... Co ze mną jest nie tak? Zjadłam kawałek i zaczęłam ciągać widelcem po talerzu.
- Nie smakuje Ci? -widać było przerażoną minę chłopaka.
- Smakuje, nawet bardzo, tylko.. -tu się zawahałam. Czy dalej mu opowiadać? Z jednej strony poznałam go dopiero dwie godziny temu, ale z drugiej mam do niego takie zaufanie, którym obdarzałm tylko Juss....
-Tylko co? Mów, możesz mi zaufać. -kiedy kończył swoją wypowiedź wziął moją rękę w swoje.
- Mam bardzo dużo myśli w głowie.. Wszystko jest takie dziwne, to mnie przerasta. -rozpłakałam się w tamtej chwili. Harry wstał, odsunął moje krzesło, a kiedy wstałam mocno mnie przytulił.
-Ciśśś.. Spokojnie aniołku, wszystko będzie dobrze. Chodź zrobię herbatę, pogadamy i obejrzymy coś, dobrze? - otarłam łzy, stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho.
- Za co to?
- Mój "narzeczony" -zrobiałm cudzysłów w powietrzu- od kąd się zamy nie zrobił dla mnie tak wiele, jak Ty w trzy godziny..
- Im więcej o nim wiem, tym bardziej mam ochotę mu przyłożyć. -W tej chwili woda zaczęła się gotować. Chłopak zalał herbatę, podał mi mój kubek i ruszyliśmy w stronę salonu. Był duży, ale nie mówił "jestem bogaty". Wyglądał bardzo przytulnie. Usiadłam na dość wygodnej kanapie i czekałam na Harr'ego. Po paru chwilach wrócił z jakimś pudełkiem.
- Co to jest?
- Zajrzyj do środka.
Pudełko całe było wypełnione płytami z filmami. Było tam wszystko. Od komedii, przez melodramaty, aż po horrory.
- Co chciałabyś obejrzeć?- Zaczęłam szukać czegoś wśród płyt.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem. Może Ty coś wybierzesz?- chłopak włożył rękę i po chwili trzymał w ręku jedną z płyt.
 - To jest to! -powiedział i ruszył do telewizora. Włożył płytę do odtwarzacza i usiadł koło mnie. Wcześniej przyniósł mi koc, bo widział, że jest mi zimno. Film się zaczął, a my siedzieliśmy w milczeniu, czasem tylko wymienialiśmy spojrzenia.
- Przepraszam, może nie powinienem, ale cały czas mnie to prześladuje. O co Ci chodziło wtedy przy stole? Jeśli nie chcesz, to możesz nie mówić, ale chciałbym Ci pomóc...
- Dziękuję, ale żeby zrozumieć o co chodzi, musiałbyś znać całą moją historię...
- Z chęcią wysłucham.- powiedział, po czym uśmiechnął się ukazując swoje cudowne dołeczki.
- No więc...
_________________________________________________________________
Jestem! Strasznie się za Wami skarby ztęskniłam <3 Jest i trzeci rozdział. Teraz w święta możei, o ile będę miała czas ( nie obiecuję) i wenę, kolejne rozdziały bedą codziennie. Czekam na komentarze,  kocham Was aniołki xx

wtorek, 4 lutego 2014

UWAGA!

Kochani. Przepraszam Was najmocniej za tak długą nieobecność, ale ostatnio znów mam bardzo dużo problemów i nie mogę narazie napisać rozdziału, ale postaram się jak naszybciej sobie z tym poradzić, o ile tak się da. Nie martwcie się, nie zostawię bloga, bo bardzo chcę go prowadzić, a zwłaszcza, że tak miło to komentujecie :) Tak więc jak tylko uda mi się poprawić swoje życie to napiszę dla Was rozdział. :) Nie bądźcie źli, kocham Was aniołki <3

niedziela, 5 stycznia 2014

UWAGA!

Jeśli ktoś chce być powiadomiony o nowym rozdziale pisze w komentarzu ask'a, lub tt. To tyle, dziękuję :)

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 2

My wish is you.

-Auuu.. Mocny masz rzut aniołku, to chyba Twoje- powiedział lokowaty chłopak podając mi pierścionek. -Dlaczego go nie bierzesz? -zapytał przysiadając się koło mnie- Czy coś się stało?- nie wiem, czy mam odpowiadać, nieznam go. Może to się wydać dziwne, ale kiedy spojrzałam na jego oczy, wiedziałam, że nie chce zrobić mi nic złego. Poczułam, jakbyśmy się znli od dawna... - Aniołku, zaufaj mi, nie chcę Cię skrzywdzić..
- Nie mów do mnie aniołku, proszę- powiedziałam twardo. Mogłam mu się wydac nie miła, ale nie lubiłam, kiedy ktoś tak do mnie mówił.
- Dlaczego?- zapytał zaciekawiony. Poraz pierwszy od dawna, ktoś oprócz Justine się mną interesował, tak naprawde...
-Moja mama tak do mnie mówiła... Nie żyje..- W tamtej chwili znów zaczęłam płakać.
- Spokojnie, nie płacz.. Twoja mama wciąż tu jest, przy Tobie. Myślisz, że kiedy kolwiek opuściłaby swój największy skarb na Świecie?
- S kąd wiesz, że byłam dla niej aż tak ważna?
-Wiem to... Proszę nie płacz już-powiedział i otarł swoją dłonią moje mokre policzki.- Spójrz w górę, na niebo. Co widzisz?
-Widzę szczęście. Mamę, tata i braci. Wszyscy są uśmiechnięci. Moje marzenia się spełniają, nie ma rzadnych problemów... Miłość.. -I wtedy przypomniałam sobie o zdarzeniu z Josh'em... I łzy znów zaczęły płynąć po moich policzkach.
- To nie są łzy szczęścia, czy stało się coś więcej?
-Przed godziną oświadczył mi się chłopak, po pół godzinie bycia jego narzeczoną już mnie zdradził. Zależało mu tylko na pieniądzach mojego ojca...
-Zabiję skur****na... Zabiję. Powiedz mi tylko gdzie jest i jak wygląda.-zacisnął nerwowo pięści i się skrzywił.
- Nie, dlaczego chcesz to zrobić? Przecież wogóle mnie nie znasz, nie wiesz jaka jestem!
-Wiem. Dlaczego chcę to zrobić? Bo rzaden anioł nie zasługuje na takie traktowanie..
- Nie rób tego proszę... I nie jestem aniołem.. Jestem Julia..
-Jakie piękne imie.. Jestem Harry. - uśmiechnął się i ukazał mi swoje dołeczki, są takie słodkie.. Zapatrzyłam się trochę, a gdy zoriętowałam się, że się na niego gapię, szybko odwróciłam swój wzrok na niebo.
-Pomyślałaś życzenie?- odwórciłam głowę w stronę chłopaka.
-Tak..-Moim życzeniem była miłość. Nie ważne, czy w biedzie, czy w ubóstwie, poprostu prawdziwa, bezgraniczna miłość...-A Ty?
-Nie.
-Dlaczego?
-Zawsze marzyłem o zobaczeniu ósmego cudu Świata.
-  I, dlaczego nie pomyślałeś o tym?
-Bo teraz, gdy zobaczyłem już Ciebie, nie zobaczę nigdy nic piękniejszego...
- Nie prawda..
-Prawda, ze mną się nie kłóć, bo i tak zawsze mam rację.- nie odpowiedziałam już nic, więcej, bo przecież nie chciał się kłócić.. Nasze wzajemne spojrzenia, przerwała wielka ulewa. Z sekundy na sekundę zaczęło lać.
-Chodź, szybko ze mną.
-Ale gdzie? 
-Zobaczysz!- powiedział ciągnąc mnie za rękę. Po paru chwilach byliśmy już koło czarnego Range Rower'a. Harry otworzył przede mną drzwi.
-Wsiadaj! Tylko szybko, bo pada coraz większy.-posłuchałam go. Wsiadłam, a loczek zaraz siedział koło mnie.
- Nie zapinasz pasów?
-Czyli, że gdzieś jedziemy?
-No tak, do mnie- powiedział uśmiechając się.
-Jak to do Ciebie?- spytałam zaniepokojona.
-Spokojnie, nie chcę Ci nic zrobić, ale zmokłaś, Twoja sukienka jest poszarpana i brudna, z resztą Ty też- po tym komentarzu udałam oburzoną, ale po chwili spojrzałam z powrotem na Harr'ego i zaczęliśmy się razem śmiać.
-Masz rację, wyglądam strasznie, ale co wspólnego ma z tym Twój dom?
- Przecież Cię tak nie zostawię. 
- Dobra, jak chcesz, dziś jest mi już wszytsko jedno.-powiedziałam zapinając pasy.
-Dziękuję aniele.
-Mówiłam, że jestem Julia, Julia Williams! Nie jestem aniołem.
-Harry Styles i proszę nie denerwuj się, bo i tak jak dla mnie jesteś aniołkiem. -nie miałam sił, zeby się z nim kłócić.
- A więc, wiesz co ja robiłam w parku, a Ty? Przecie jest Sylwester, a Ty byłeś sam w parku.. Dlaczego?
- Wiesz, nie tylko Ty idzesz tam, żeby pomyśleć. Ostatnio było mi bardzo ciężko. Ojciec cały czas narzuca mi swoje zdanie, nie daje mi się wypowiadać, nie słucha mnie. On jest najważniejszy. Chce, żebym robił to samo co on. Tylko jest taki mały szczegół, że ja nie jestem taki jak on. Ja nie chcę być mo... - I tu się zaciął.- Przepraszam, nie będę Cię zanudzał.
-Ale czym, uczuciami? Uwielbiam słuchac, jak ktoś opowiada o swoich uczuciach, to wiele mówi o człowieku. -powiedziałam i się uśmiechnęłam do niego.
-Nie znam Coę zbyt długo, ale muszę Ci coś powiedzieć, tylko błagam, nikomu nie mówi, okey?
- Jasne, potrafię dotrzymywac obietnic.
-Mój ojciec, nie jest uczciwy. Nie ma normalnej pracy. Ma również ciężki charakter, ale tylko kiedy wypije. 
- Często pije?- zobaczyłam, że to nie było zbyt trafne pytanie. -Wybacz, nie powinnam o o pytać, to Twoje prywatne sprawy.
-Nie spokojnie. Od ostatniego zdarzenia nie pije. -Kiedy to mówił cały czas patrzył na drogę. - Kiedyś się tak napił, że kiedy wrócił zaczął wrzeszczeć. Wyzywał wszystkich, wywracał meble. Moje młodsze siostry patrzyły na to wszystko i płakały. Mama zaczęła go uspokajać, ale on wtedy.. Wtedy ją uderzył. Nie wytrzymałem tego. Wezbrała się we mnie taka siła, nie wiem do tej pory jak to zrobiłem, ale popchnąłem go na ścianę i uderzyłem. Obaliłem go. Wtedy wyszedł z domu i nie wracał przez kolejne dwa dni. Potem kiedy wytrzeźwiał, wrócił i przepraszał, obiecywał, że to się juz więcej nie powtórzy i od tamtej pory nie pije. -widziałam łzy w jego oczach. Kiedy skończył mówić, nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Wzięłam go tylko za jedną z rąk i powiedziałam"
- To się więcej nie powtórzy. Twoja mama jest bezpieczna, bo ma Ciebie. Musi byc najszczęśliwszą kobietą na Ziemi mając takiego syna..
- Jesteśmy na miejscu-nie powiedział nic więcej, tylko otworzył moje drzwi i pomóg mi wysiąść. Staliśmy przed ogromnym domem, z wielkim basenem w ogrodzie.
-To Twój dom? 
-Tak.
-Ale chodzi mi, czy dzielisz go z rdzicami?
-Nie, jest całkowicie mój. Chodź do środka, bo się przeziębisz.- On jest taki opiekuńczy, nie wiem dlaczego.. Przecież mnie nie zna.... 
Po chwili byliśmy w środku. Dom był przepiękny. Idealny. Był dość czysty jak na mężczyznę i przytulny.
-Jest cudowny.
-Jest idealny, taki o jakim zawsze marzyłem. Tu jest wszystko co mi się podoba.- Powiedział patrząc dookoła. Nie spodziewałam się czego takiego po mężczyźnie. Jest strasznie zimno. To dlatego, że jestem cała mokra.
- Cała się trzęsiesz, chodź szybko na górę. - złapał mnie za rękę i pociągnął na górę po schodach. 
-Boisz się mnie?- zapytał po chwili ciszy, kiedy byliśmy w jego sypialni, jak się domyślałam. 
-Nie, dlaczego tak sądzisz.
-Nie odzywasz się wogóle.
-Podziwiam. Zawsze marzyłam o czymś takim. Te kolory, meble, ozdoby, wszystko jest jak z mojego snu. Mój dom, też jest duży, mamy basen i inne takie rzeczy, ale to nie ważne. Nie mamy takiego wystroju...
- Cieszę się, że Ci się podoba. - mówiąc to podszedł do szafy. Grzebał w niej przez chwilę, aż w końcu wyjął jakiś T-shirt.-Proszę to dla Ciebie- powiedział podając mi ubranie.
- Ale ja nie potrzebuję tego. Wysuszę się i wracam do domu.
-O nie. Mylisz się. Zostajesz tu na noc.
-O nie. To Ty się mylisz, jakim prawem będziesz mi rozkazywał?
-Żadnym. Poprostu się o Ciebie martwię i nie chcę, żebyś była chora, czy narażona na pobicie, wracoając ode mnie. Nie mówię już o gorszych rzeczach.
-Wiesz co?!
-Co?
-Zostanę tu tylko dla Ciebie.- Szybko złapałam się za usta. Wcale nie to chciałam powiedzieć, dlaczego to wyszło z mojej buzi...
-Tam jest toaleta. Weź prysznic, ogarnij się itp. A ja pójdę zrobię coś do jedzenia, okey?
- Dobrze, a gdzie jest moja torebka?
- Tutaj, proszę- powiedział podając mi ją.
-Dziękuję, - Szybko wygrzebałam w niej telefon i zaczęłam szukać numeru ojca. Będzie zły. Nie moge powiedzieć mu całej prawdy.. Znalazłam. 
-Tak?-odezwał się szorstki głos mojego ojca.
-Cześć tato.
-Ooo, cześć słońce. Gdzie Ty jesteś, cały wieczór Cię szukałem. Impreza się skończyła i myślałem, że szybciej pojechałaś do domu, ale tu też Cię nie ma.
-Tak, nie ma mnie, bo dziś nocuję u Justine w mieszkaniu, także nie martw się i nie dzwoń do jej rodziców, bo oni nic nie wiedzą, okey?
-Dobrze, ale więcej tak nie rób, przecież wiesz, że się martwię. W moim fachu konkurencja mogłaby być niebezpieczna dla Ciebie.
-Tak, wiem tato. Dobranoc..
-Dobranoc.
Okłamałam tata. Ale nie mogłam mu powiedzieć, że poznałam chłopaka w parku i u niego nocuję. Uznałby to za niedorzeczne. No tak. To jest trochę dziwne, ale ufam Harr'emu. Postanowiłam uprzedzić przyjaciółkę w razie, gdyby chciał się upenić. Wyszukałam jej numer i napisałam sms-a.
"Śpię dziś u Ciebie, jakby ktoś mnie szukał. x"
Nie czekałam długo na odpowiedź, dziewczyna zawsze miała telefon przy sobie. Była od niego uzależniona.
"Okey, czy coś nie tak? Ojciec?x"
"Wszystko Ci opowiem jak się spotkamy. Ale teraz nic się nie dzieje. Śpij spokojnie, dobranoc.  x"
Nie otrzymałam już odpowiedzi, czyli że się uspokoiła. Szybko poszłam wziąść prysznic i się przebrać, bo było mi coraz zimniej. Wzięłam prysznic, wysuszyłam się, nałożyłam koszukę Styles'a, a włosy związałam w luźny kok. Wyszłam z łazienki i zaczęłam schodzić po schodach. Jego dom był olbrzymi. Szukałam kuchni, ale szłam za zapachem. Był cudowny. Jest! Nareszcie kuchnia. Stanęłam w drzwiach i oparłam się o framugę. Styles stał do mnie tyłem. Radio było włączone, a on cicho podśpiewywał, nawet nie zauważył mojej obecności...
_____________________________________________________________________
Jesst drugi rozdział :** Miał być jutro, ale miałam dziś wenę :) Jesteście ciekawi jak potoczy się ten wieczór?  Jak się Wam podoba rozdział? Komentujcie! Kocham Was <3 Zobaczycie co będzie działo się daleeej^^ Miłego czytania ! :*



Rozdział 1

"Jeśli masz zamiar zdradzić-nie dawaj nadziei"

Sylwester. To ten dzień. Dzień, w którym zmieni się moje życie. Jestem tak bardzo podekscytowana.
 Od zawsze byłam córeczką tatusia, bo jestem jak on to mówi 'jedyną kobietą w jego życiu', ale zaakceptował nareszcie to, że nie jest już jedynym mężczyzną w moim. Kocham go, pomimo tego co robi. W domu oddziela życie prywatne od życia w mafii. Nienawidzę jego strony gangstera. Stał się taki, kiedy zginęła mama... Załamał się wtedy. Myślał, że nie będzie go stać na wychowanie mnie i braci i wtedy przeczytał w internecie o tym jak łatwo zarobić... Dobrze, niech będzie kim chce, ale żeby nie wciągał w to chłopców... To bardzo boli, kiedy Twój tata wychodzi gdzieś w nocy, a Ty nie śpisz bo nie wiesz co się z nim dzieje i czy wogóle wróci... No nic, taka jest smutna rzeczywistość... Dobrze, że mam mojego Josh'a. Josh to mój chłopak... hmmm.. No właśnie, dziś ma mi się oświadczyć. Tak wiem mam dopiero 19 lat, ale jak narazie nie mamy zamiaru brać ślubu.
Właśnie nałożyłam ostatnią 'warstwę' mojego makijażu i jestem gotowa. Ciekawe, czy mój strój mu się spodoba.. Musi. 19:48, 2 minuty przed czasem. Zdążyłam. Wzięłam torebkę, telefon i portfel. Zamykając drzwi do mojego domu usłyszałam warkot silnika. Wiedziałam, że to Josh. Ledwo zdążyłam się odwrócić, a mój chłopak stał tuż za mną.
-Witaj kochanie- powiedział i namijętnie pocałował mnie w usta. Coś mi tu nie pasuje. Nasz pocałunek nie był taki jak zawsze.. Wyglądał sztucznie..
- Cześć skarbie- powiedziałm i uśmiechnęłam się do niego. Nie zważałam na moje przeczucie, może to poprostu przez nerwy. Wziął mnie pod rękę i zaporowadził do samochodu. Otworzył drzwi przede mną i zapknął, gdy wsiadłam. Po chwili już słyszałam ciche odgłosy jego ulubionej piosenki. Uwielbiałam jeżdzić jego samochodem. Wszędzie czułam ten cudowny zapach-jego perfumy, no tak. Spotykamy się od dwóch lat, a on cały czas używa tych samych.. Ten zapach i ta muzyka-kochałam to, od razu nerwy opadły. Nasza droga przebiegła w ciszy. Josh żadko rozmawiał w czasie jazdy, zawsze był całkowicie skupiony na drodze.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu.Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do olbrzymiego budynku. W środku było mnóstwo ludzi, w tym moi bracia i ojciec. Wszyscy nas przywitali i zaczęła się zabawa. Uwielbiam tańczyć to najwspanialsza rzecz jaką można robić w Sylwestra. Pierwsze piosenki były szybkie. Wspaniale się bawiłam. Zdziwiłam sie tylko, że Josh chyba nie zabardzo. Nie chciał tańczyć, rzadko się uśmiechał, a co dopiero śmiał. Gdy tylko to zauważyłam postanowiłam do niego podejść.
-Kochanie, czy coś nie tak?-zapytałam siadając na krześle obok niego chwytając go za dłoń.
-Nie, tylko muszę Ci powiedzieć coś ważnego. Bardzo się denerwuję, może dlatego jwydaje Ci się niezadowolony.- w tej chwili uklęknął przede mną i wzią moją dłoń w swoje. W tamtej chwili zrobiło się niespodziewanie cicho, wszyscy na nas patrzyli, a w tle grała tylko cicha melodia...
- Julio Williams jesteś najwspanialszą kobietą jaką poznałem. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham Cię i na przyieczętowanie naszej miłości chciałbym Cię zapytać, czy nie zechciałabyś zostać moją żoną?- powiedział i wyjął z kieszeni marynarki pierścionek zaręczynowy. Byłam tak wzruszona, że zaczęłam płakać.
-Tak... Tak!- mówiłam przez płacz. Po chwili pierścionek był już na moim palcu. Moją zgodę przypieczętowałam pocałunkiem. Wszyscy się cieszyli, klaskali, gwizdali, krzyczeli.. Tak to ten dzień... Jest cudownie. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, aż podbiegła do mnie przyjaciółka.
- Wybacz kochany, ale zabieram Julię na rozmowę. Musisz chwilę poczekać do...^^- powidziała i dziwie poruszała brwiami, więc wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Przyjaciółka szybko odciągnęła mnie od Josh'a i po chwili stałyśmy już na tarasie.
- I jak?- zapytała uśmiechając się szeroko.- Teraz mam do Ciebie już mówić pani Davis? - zapytała, po czym zaczęła się śmiać.
-Nie przesadzaj kochana..
-Nie przesadzam, poprostu kiedy widzę, że Ty pierwsza będziesz miała męża to mi się przykro robi :( Zawsze mówiłaś, że zostaniesz zakonnicą, a tu taka zmiana- zaczęła się śmiać, ale zaraz oberwała ode mnie z ramię.
- Mówiłam, fakt. Ale kiedy miałam 9 lat, a chłopcy byli tylko do grania w piłkę. -Nasz rozmowa się rozkręciła. Śmiałyśmy się tak, aż zaczęły płynąć łzy. Po chwili zeszłyśmy na wspominanie minionego roku. Zostały jesze dwie godziny do kolejnego. W czasie naszej poważnej rozmowy zauważyłam, że Justine patrzy cały czas na punkt znajdujący się za moimi plecami. Postanowiłam sprawdzić o co chodzi. Odwróciłam się, a za moimi plecami stał chłopak. Miał rude włosy i piegi, a przede wszystkim cudowny uśmiech.
-Juss?
-Słucham?
-Podoba Ci się prawda?
-Kto?!
-Ten chłopak za mną.- zaczerwieniła się. Wiedziałam. Zakochała się.- Kto to?
- To jest Logan Fix. Poznałam go na jednym z kursów, tych na które chodzę..- ledwo wykrztusiła to z siebie. Tak bardzo się cieszę, że ona też została trafiona strzałą amora.
- Idź do niego, nie będę Wam przeszkadzać- powiedziałam i pocałowałam przyjaciółkę w policzek. Wyszłam z tarasu i jeszcze raz w drzwiach odwróciłam się, żeby sprawdzić, czy Justine podeszła do Logan'a. Rozmawiają. Dobrze. Zostawiłam ich samych na zewnątrz, a ja ruszyłam w poszukiwaniu narzeczonego. Nie było go na sali, więc ruszyłam w stronę korytarza. Szłam i sprawdzałam każde drzwi. Byłam w połowie, kiedy usłyszałam krzyki. Natychmias ruszyłam w stronę hałasu. Gdy dobiegłam do drzwi, z których dobiegały odgłosy natychmiast je otworzyłam, ale już po paru sekundach żałowałam tego. Gdy weszłam do środka ujżałam coś, czego wogóle się nie spodziewałam.. Mój narzeczony całował się z jakąś kobietą, mało! Gdybym nie weszła doszło by do czegoś więcej... To było dla mnie jak cios prosto w serce..
-Co to się do cholery dzieje?! -wykrzyknęłam przez płacz.
- A co nie widzisz?- powiedział nie wzruszony. Popatrzyli na mnie chwilę i znów zaczęli się całować. Nie wytrzymałam tego.
-Jesteś okropny! Dlaczego wogóle mi się oświadczałeś?! Dlaczego tyle ze mną byłeś skoro mnie nie kochasz?! Dlaczego mi to zrobiłeś?! Jesteś świnią, chamem, prostakiem..! -zaczęłam wymieniać krzycząc przez łzy. Gdy zobaczyłam, że go to wogóle nie rusza uderzyłam go.-Głuchy jesteś?! Odpowiec mi dlaczego!
- Twój ojciec jest bogaty, coś jeszcze? Myślałem, że oświadczenie Ci się, to jest jedyne wyjście, ale teraz dostałem telefon, że odziedziczyłem ogromny spadek, po babci, już do niczego nie jesteś mi potrzebna. -mówił, to tak lekko z uśmiechem na twarzy, jakby nie miał, żadnych uczuć.
-Nienawidzę Cię... Słyszysz?! Nienawidzę Cię!- wykrzyknęłam i uciekłam. Biegłam przed siebie, nie wiedząc co teraz zrobić. Wybiegłam z hotelu. Stanęłam i rozejrzałam się dookoła. Niedaleko był park, więc postanowiłam tam pójść i wszystko przemysleć. Kochałam spacery po parku. To było jedno z niewielu miejsc, które pamiętałam z czasów, kiedy żyła jeszcze mama. Zawsze kiedy tam jestem, czuję jakby była obok. To mi zawsze pomaga...Po chwili szłam już parkiem patrząc w niebo. Gwiazdy są dziś przepiękne..
Na chwilę o wszystkim zapomniałam. Było wspaniale, byłam z mamą, przytulałam ją.... No tak, ale to tylko moja wyobraźnia, po chwili wszystko wróciło. Usiadłam na ławkę i zaczęłam płakać. Po głowie chodziły mi tysiące różnych myśli. Dlaczego ja? Co teraz będzie? On był jedynym chłopakiem, który mnie do tej pory pokochał, a teraz? Chyba spełni się przepowiednia 9-latki, kóra uważała, że chłopcy są obleśni... Popatrzyłam na zegarek 23:25. W parku nie było nikogo, bo po pierwsze jest późno, a po drugie Sylwester, każdy chce świętować Nowy Rok, jak najlepiej... Kochałam go, a on powiedział mi coś tak okropnego.... Nienawidzę go. Nienawidzę go!.... Chcąc wytrzeć oczy dłonią, poczułam, że wciąż mam na sobie pierścionek. Szybko zdjęłam go z palca i rzuciłam jak najmocniej przed siebie. I natychmiast zakryłam oczy dłońmi, pogrążając się w jeszcze większy płacz.
- Auuu.. Mocy masz rzut aniołku, to chyba Twoje......
______________________________________________________________________
Hej! I jest pierwszy rozdział! Ale się cieszę, że komentujecie moje wpisy, jesteście wspaniali! To dzięki Wam jest pierwszy rozdział <3 Może nie jest za ciekawy, ale trzeba zrobić jakieś wprowadzenie :) Miłego czytania <3


środa, 1 stycznia 2014

Prolog



Przypadkowe spotkanie, jedna rozmowa przewrócą ich życie do góry nogami. Jak skończy się historia dwóch zakochanych w sobie osób, pochodzących z dwóch wrogo nastawionych do siebie rodzin? Czy miłość będzie silniejsza od chęci zarobku rodziców? Co się stanie, gdy w ich życiu pojawi się niespodziewanie tajemnicza kobieta?


" -Cześć aniele-powiedział całując mój policzek.-Witaj kochanie-odpowiedziałam po czym głęboko spojrzałam mu w oczy i przypomniały mi się zdarzenia z poprzedniego dnia. Musiał to zauważyć, bo szybko przytulił mnie do swojego nagiegi torsu i głaszcząc po włosach zaczął uspokajać:-Spokojnie, teraz będzie już wszystko dobrze. Jesteśmy razem i nic tego nie zmieni. Dopóki jesteś ze mną nic Ci nie grozi-mówił.-A co jeśli tu przyjdą? Nie znasz jeszcze mojego ojca. On jest gotów zrobić wszystko dla pieniędzy.-mówiłam przerażona. Wiem, że on mógł, go nawet zabić.-Wtedy będzie miał doczynienia ze mną, a ja dla Ciebie jestem gotów zrobić wszystko- powiedział i złączył nasze usta w namijętnym pocałunku, który odwzajemniłam. Trwaliśmy tak przez chwilę, gdy nagle ktoś wywarzył drzwi.-TU WAS MAM KOCHASIE! Miłości się Wam zachciało, ja Wam pokażę miłość..."

___________________________________________________________________________



Hej ludzie :) Jestem Iza ( @dark_bella_life) i jestem autorką tego opowiadania. Grafikę do bloga tworzy Justyna (@xX_PeazeR_Xx) moja przyjaciółka <3 Mam nadzieję, że się Wam spodoba i będziecie czytaj i komentować! Bo każdy komentarz od Was (również negatywny) daje mi siłę, żeby dalej pisać :3 ( Negatywne do poprawiania błędów i ulepszania) 

Miłego czytania kochani :*